Po cyklu moich artykułów prezentujących tkaniny obecnie istniejące w ofercie żaglowni, spotykam się dość często z opinią, że kiedyś żagle robiono z jednej tkaniny, no może z kilku. I nie było takich problemów z wyborem, jakie są dzisiaj.

Jednym z przykładów, że technika nie idzie jak para w gwizdek, lecz na pożytek, jest przykład tkanin laminowanych wykonywanych na „kopycie”. Jest to realizacja założeń idealnych dla żaglomistrza. Mamy tu idealny profil żagla o idealnej krzywiźnie, o założeniach dokładnie przeniesionych na żagiel. Realizacja takiego przedsięwzięcia jest bardzo droga, lecz można traktować ten przypadek jako pole do doświadczeń, gdzie wyniki są przenoszone do wyrobów dla zwykłych użytkowników. Jak wiemy, żagle wykonywane taką techniką są nabywane z reguły do celów wysoko regatowych. A takie żagle zawsze kosztowały krocie. Czy to dzisiaj, czy 100 lat temu, w dobie bawełny.

Materiały kiedyś były jakie były. Dzisiaj materiałów jest bez liku na każdą okazję i tylko należy umieć to wykorzystać.

Np.100 lat temu spinakery wykonywano z bawełny. Ich cechą niestety był duży ciężar. Dzisiaj stworzenie spinakera o wadze „nic” nie stwarza problemu dla żadnego żaglomistrza. Dołączam zdjęcie spinakera o którym pisałem około roku temu( na jachcie „Skalar” na regatach pod koniec lat 80-tych na zatoce gdańskiej).